niedziela, 25 marca 2018

Pokémon White

Przy tworzeniu gry dla piątej generacji, autorom udało się wycisnąć dużo więcej z możliwości pierwszych DSów. Efekty graficzne robią tutaj dużo większe wrażenie niż miało to miejsce w Platinum. Ponownie byłem pod wrażeniem. Podobała mi się również decyzja o umieszczeniu w podstawowej rozgrywce jedynie nowych pokemonów dodanych w piątej generacji. Zwykle, podczas pierwszego spotkania z nowym regionem, staram się w miarę możliwości wypełniać cały pokedex i łapię każdego nowo spotkanego pokemona. Nawet jeśli pochodził ze starych wersji. We White nie musiałem tracić balli na stworki, z którymi zdążyłem się już obyć. Pojawiły się one dopiero po przejściu ligi.


W tej wersji po raz pierwszy odstąpiłem od zwyczaju wybierania startera ognistego. Zrobiłem to pomimo dostępności lubianego przeze mnie w poprzednich wersjach połączenia typów ognistego z walczącym. Nie wybrałem Tepiga, ponieważ najmniej podobał mi się spośród dostępnych starterów (tyczy się to równiesz wszystkich późniejszych jego ewolucji). Do mojej grupy trafił więc Snivy, który po ewolucji kolejno w Servine oraz Serperiora, został ze mną do końca rozgrywki. Ten z kolei najbardziej mi się podobał z dostępnych. Ligę ukończył na 53 lvl.

Drugiego pokemona wybrałem ze względu na jego bardzo przydatne połączenie typów. Chodzi o Tympole'a. Jest to wodny stwór, który po ewolucji w Palpitoada, a następnie w Seismitoada zyskuje dodatkowo typ ziemny. Można go spotkać na wczesnym etapie gry, co zawsze jest zaletą, jeśli chcemy trenować danego pokemona do końca. Seismitoad ukończył ligę na 50 lvl.

Trzecim stałym towarzyszem okazał się Darumaka ze względu na to, że szukałem dobrego pokemona ognistego. Przy jego wyborze popełniłem mały błąd. Liczyłem, że po ewolucji w Darmanitana, będę miał dostęp do jego Zen Mode, dzięki czemu zyskam dodatkowo typ psychiczny. Okazało się niestety, że trzeba złapać specjalny egzemplarz tego pokemona dostępny dopiero w późniejszym etapie gry. Gdy miałem do niego dostęp, posiadany przeze mnie Darmanitan miał już wysoki poziom i nie chciałem trenować go od początku. Ostatecznie ligę ukończył na 49 lvl.

Scraggy'ego złapałem chwilę po Darumace. Oba stają się dostępne na piaszczystej drodze nr 4 za Castelia City. Ten mroczno-walczący stwór spodobał mi się, gdy po raz pierwszy zobaczyłem go jako zabawkę dodawaną do zestawów dziecięcych w McDonaldzie. Niestety nawet po ewolucji w Scrafty'ego nie był on zbytnio silny ani wytrzymały. Dotychczasowe trenowane przeze mnie pokemony walczące wywindowały trochę moje oczekiwania. Trzymałem go jednak ze względu na fajny wygląd. Tak czy inaczej okazał się przydatny podczas ligi, którą ukończył na 51 lvl.

Generację piątą można by było nazwać generacją robaków. Jeśli dobrze liczę, dodano ich aż 9 rodzajów (nie licząc ewolucji, z którymi byłoby razem 18 sztuk) tworzących wiele niespotykanych wcześniej połączeń. Wprowadzono nawet robaczą legendę. W związku z tym, nic dziwnego, że i w moim teamie musiało się znaleźć miejsce dla jednego z nich. Padło na kamiennego Dwebble, który ewoluuje w Crustle. Nie był to jednak jedyny robak, który przetoczył się przez moją drużynę z zamiarem trenowania na stałe. Wcześniej eksperymentowałem również z trującym Scolipede (złapany jako Venipede). Ostatecznie jednak nie było dla niego miejsca. Był jeszcze jeden, ale o nim napiszę w następnym akapicie, dotyczącym ostatniego członka mojej grupy. Crustle zakończył ligę na 49 lvl.

Ostatni pokemon, którego mogę zaliczyć do zwycięskiej szóstki, był dla mnie zaskoczeniem. Ustalając skład na Elitarną Czwórkę, wybór padł na ognistego robaka Volcarona. Jest on do złapania w Relic Castle jako pokemon specjalny. Wyłącznie jeden egzemplarz na 70 lvl. Co prawda wcześniej można zdobyć jajko jego wcześniejszej formy Larvesty, ale wytrenowanie jej samodzielnie przed mistrzostwami do poziomu 59, na którym ewoluuje, uznałem za mało realne. W zasadzie dołączyłem go do finałowego składu z braku ciekawszych możliwości. Po złapaniu praktycznie go nie trenowałem i mimo wysokiego levelu słabo sobie radził podczas mistrzostw. Osoby, które przeszły wersję Black lub White, wiedzą, że z powodu pewnych nieoczekiwanych zdarzeń, podczas mistrzostw można wymienić któregoś ze swoich pokemonów na jedną ze smoczych legend (Reshiram lub Zekrom w zależności od posiadanej wersji). Jest to przydatne szczególnie wtedy, gdy nie mamy w swoim teamie nikogo, kto posługiwałby się atakami lodowymi lub smoczymi, które będą przydatne w starciu ze smokiem przeciwnika. Z tego powodu wymieniłem Volcarona na Zekroma. Ten elektryczny smok zakończył ligę na tym samym poziomie, na którym został złapany, czyli 50 lvl.


Poniżej cały skład mojej finałowej szóstki.


Podczas drugiego przechodzenia ligi zamieniłem Crustle'a na nowego legendarnego smoka dostępnego po pierwszym przejściu ligi. Chodzi oczywiście o Kyurema.


Muszę przyznać, że wersje Black i White wspominam obecnie najmilej (podkreślam tu, że nie grałem do tej pory w późniejsze generacje). Świadczyć o tym może również to, że chyba najdłużej spędziłem w tej grze, spośród wszystkich dotychczasowych, jeśli liczyć czas po zakończeniu ligi. Chętnie odkrywałem wszystkie pozostałe sekrety i podejmowałem przygotowane wyzwania. W przypadku pozostałych wersji często nudziłem się po dotarciu do Hall of Fame.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz