piątek, 23 marca 2018

Pokémon Platinum

Czwarta generacja przenosi fanów z gameboya na konsole Nintendo DS. Twórcy wykorzystali możliwości ekranu dotykowego wprowadzając usprawnienia w nawigacji po menu. Grafika i mechanika oczywiście została usprawniona w stosunku do poprzednika, jednak zmiany nie zapierały tchu w piersiach aż tak, jak to było w przypadku wcześniejszych spotkań z nową generacją. W Platinum zacząłem grać zaraz po przejściu ligi w Emerald. Niedoskonała emulacja trzeciej generacji uniemożliwiła mi dalszej rozgrywki w tej odsłonie.

Startery w czwartej generacji zostały wyposażone w dość przewrotne typy. Jak zwykle początkowo mamy do wyboru trawę, ogień i wodę. Każdy jest odporny na jednego z pozostałych, a wrażliwy na drugiego. Przy ewolucji w trzecią formę sytuacja jednak się zmienia. Towarzysze zyskują typ, który daje im przewagę nad wcześniej górującym odpowiednikiem.


W trzeciej generacji bardzo byłem zadowolony ze startera, który łączył w sobie typy ognia i walki. Tym razem twórcy udostępnili takie samo połączenie w postaci ewolucji Chimchara. Ponadto uważam, że Infernape to jeden z bardziej udanych starterów spośród wszystkich generacji. W związku z powyższy wybór padł właśnie na niego.

Drugiego pokemona, który został u mnie na stałe, spotkałem na jednej z pierwszych dostępnych ścieżek. Trafiając na elektrycznego Shinxa od razu pomyślałem, że będzie przydatny w drużynie. Poza tym już dawno nie trenowałem tego typu, więc wprowadzał on urozmaicenie w rozgrywce. Ostatecznie Luxray był jednym z potężniejszych atutów w teamie.

Przy decyzji o włączeniu Drifloona do podstawowego składu zadecydowało moje, ciągle niegasnące, zauroczenie pokemonami duchowymi. W tej wersji można było zdobyć kilka różnych przedstawicieli tego typu, ale Drifloona spotykamy na bardzo wczesnym etapie, a poza tym jest dość wyjątkowy, bo w całej grze można złapać wyłącznie jedną sztukę. Dodatkowo, po ewolucji, Drifblima mogłem nauczyć ataku Fly.

Bronzor to kolejny pokemon, którego zdecydowałem się na stałe trenować dopiero po złapaniu. Podobnie jak to było z Aronem w poprzedniej grze, tak i tu stalowy typ potwierdził swoją wielkość. Dodatkowo z typem psychicznym tworzył bardzo przydatne połączenie. Szczególnie podczas łapania legend. Bronzong wytrzymywał naprawdę wiele tur, podczas których mogłem swobodnie rzucać Ultra Ballami. Dodatkowo możliwość uśpienia przeciwnika sprawiała, że walkę można było przeciągać dowolnie długo do czasu, aż wrogi stwór dał się złapać.

Piątym towarzyszem stał się Gible. Początkowo kłopotliwy w trenowaniu. Robił sobie więcej szkodny, niż przeciwnikom. Jednak z czasem, najpierw po ewolucji w Gabite, a następnie Garchomp, stał się typowym bardzo wytrzymałym smokiem. Dodatkowo w połączeniu z drugim typem ziemnym często okazywał się niezastąpiony. Dzięki niemu uświadomiłem sobie zalety płynące z posiadania w drużynie pokemona ziemnego, co spowodowało, że w przyszłości już zawsze starałem się włączać ten typ do drużyny.

Z wyborem ostatniego pokemona miałem spory problem. Do tej pory używałem Azumarilla, którego wykorzystywałem do pływania. Jednak był on już dla mnie nudny (celowałem jedynie w nowe stwory), więc nie wzmacniałem go zbytnio, myśląc nad innym kandydatem. Początkowo nastawiałem się na Floatzela (ewoluuje z Buizela). Jednak po złapaniu nie spełniał on moich wszystkich oczekiwań. Jego zaletą była niewątpliwie szybkość, jednak okupiona słabą wytrzymałością. Nadal szukałem więc pokemona wodnego, którego dodatkowo można nauczyć ataków lodowych. Przeglądając listę dostępnych trafiłem na Mantyke. Początkowo nie zorientowałem się, że jego ewolucja Mantine pojawiła się już w drugiej generacji. Całkowicie umknął mi ten pokemon. Byłem jednak zadowolony z niego w walce, więc został do końca. Złapałem go tuż przed wejściem na Victory Road, więc musiałem trochę pogrindować, żeby nadgonić lvl na mistrzostwa.


Ostatecznie pokonanie Elitarnej Czwórki nie sprawiło mi wielkiego kłopotu. Uniknąłem błędów z poprzedniej części. Każdy członek grupy był silny i przydatny podczas decydujących starć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz